Marta Grycan zamknęła cukiernię

Marta Grycan u szczytu swojej sławy postanowiła, że założy cukiernię. Co zostało z lokalu, który miał być ulubionym miejscem spotkań Warszawian?

Marta Grycan i jej córki na dobre zaczęły pojawiać się w show-biznesie już w 2011 roku. W międzyczasie okrzyknięto je polskimi Kardashiankami, a wnuczki właściciela firmy Grycan zaczęły robić karierę. Sześć lat temu jednak kobiety zniknęły z mediów, przestały bywać na salonach.

Przedsiębiorcza celebrytka postanowiła w pewnym momencie skorzystać ze swoich pięciu minut popularności i otworzyć cukiernię na warszawskim Śródmieściu, która zyskała sporą popularność. Co dzisiaj zostało z lokalu?

Marta Grycan zamknęła cukiernię. Zdjęcia ze środka

Marta Grycan jest żoną Adama Grycana, syna Zbigniewa, założyciela takich firm jak Zielona Budka czy Grycan. Mają trzy córki: Weronikę, Wiktorię i Gabrielę. To one na czele z płomiennowłosą mamą szturmem wdarły się do świata celebrytów.

Zobacz także  Agnieszka Kaczorowska przyznaje, że wiele razy odmawiała "Playboyowi". Teraz zdecydowała się na zmysłową sesję. "Chcę je pokazać, bo czemu nie"

O nestorze rodu zrobiło się ostatnio głośno, kiedy milioner udzielił wywiadu portalowi money.pl. Twórca popularnych lodów i dziadek Grycanek oznajmił, że pomimo swoich 79 lat wciąż musi pracować, gdyż jego emerytura jest zbyt niska.

Nie, no cóż, ja bym robił. Mam za małą emeryturę, panie redaktorze. W związku z tym muszę pracować – powiedział w  wywiadzie.

Pan Zbigniew zdradził, że jego emerytura wynosi około trzech tysięcy złotych. Wydawałoby się, że nie są to małe pieniądze, ale przedsiębiorca tłumaczył:

Ale panie redaktorze, jakbym policzył, ile ja składek zapłaciłem. Zawsze płaciłem najwyższe składki. Bo jako prezes firmy, oczywiście biorąc pod uwagę lata już 90. Wcześniej jako rzemieślnik – to się płaciło tyle, co żądali, ale z tego emerytura wychodziła taka.

Przy okazji wspomnianego wywiadu, który odbił się szerokim echem, pojawiły się pytania o synową Grycana i jej córki. Swego czasu, kiedy zniknęły z mediów, padło podejrzenie, że stoi za tym mąż Marty.

Adam stwierdził , że lans żony i córek przeszkadza mu w interesach. Uznał, że potencjalni wspólnicy nie patrzą na niego poważnie. Jego zdaniem trzeba było to więc ukrócić – zdradził wówczas Faktowi przyjaciel rodziny.

Do tego trzeba przypomnieć nieudane inwestycje Grycanki. W 2011 roku Marta postanowiła, że otworzy firmę cukierniczą, która dzięki znanemu nazwisku miała okazać się strzałem w dziesiątkę. Niestety, niewielka liczba produktów i niewłaściwy sposób zarządzania firmą spowodowały zamknięcie biznesu.

Zobacz także  Kiedy ślub? Magda Stępień o wspólnej przyszłości z Jakubem Rzeźniczakiem

Potem planowała otworzyć restaurację w Teatrze Wielkim w Warszawie. Wnętrze lokalu miało być urządzone w klasycznym francuskim stylu, z kryształowymi żyrandolami i rustykalnymi dodatkami. Miał być wielka feta i rozmach, a skończyło się na tym, że umowa została rozwiązana.

Kolejnym krokiem Marty było ruszenie z malutkim bistro na ul. Nowolipki, z wejściem od Jana Pawła II. Zapowiadało się bardzo dobrze. Miejsce reklamowano jako perełkę na słodkiej mapie Warszawy. Wychwalano autorskie przepisy Grycan i zaprojektowane przez nią wnętrza.

Niestety i ten interes się nie udał. Po zamknięciu lokalu polskie Kardashianki zniknęły całkowicie z polskiego show-biznesu. Co zostało z cukierni? Bardzo smutny widok. Logotypy Marty zniknęły z witryn. Miejsce opustoszało, jest kilka zakurzonych mebli, a wiatr rozwiewa pajęczyny. Można je wynająć. Zajrzyjcie do naszej galerii.

Zobacz także  Dagmara Kaźmierska wyjawiła, na co chorowała nieżyjąca już pani Basia. "Nikomu się nie przyznawała"

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj