Hotel Paradise 2. Sonia Szklanowska i Łukasz Karpiński o swojej relacji po programie. Fani pytają o miłość, a tymczasem między nimi nie ma nawet przyjaźni. Zdradzili nam dlaczego.
Hotel Paradise 2 zakończył się zwycięstwem Beaty Postek i Artura Sargsyana. O wyniku zdecydowali pozostali uczestnicy show, którzy w decydującym momencie musieli opowiedzieć się po stronie jednej z dwóch finałowych par. Drugie miejsce przypadło Soni Szklanowskiej i Łukaszowi Karpińskiemu.
Sonia i Łukasz o swojej relacji po programie. Nie ma mowy o przyjaźni
Oboje w trakcie programu dostarczali widzom wiele emocji. Wielu zastanawiało się nad sensem ich związku – oboje nie szczędzili sobie złośliwości. Często dogryzali sobie przed kamerami i flirtowali z rywalami. Teraz już wiadomo, że między nimi nie narodziło się żadne poważne uczucie. Łączy ich co najwyżej dobra znajomość.
Sonia w rozmowie z reporterką Jastrząb Post przyznała, że do przyjaźni z Łukaszem jeszcze jej daleko, a ich kontakt uważa za poprawny. Przy okazji przeprosiła swojego programowego partnera:
Nie można nazwać tego przyjaźnią, bo to jest zbyt mocne słowo. Ja wiem, że jestem teraz w Warszawie i w momencie, kiedy zadzwoniłabym do Łukasza z jakimś problemem, to wiem, że on mi pomoże. To jest człowiek o bardzo dobrym sercu. Nie mamy tego kontaktu codziennie, ale potrafimy z szacunkiem napić się kawy, spotkać się i porozmawiać. Jak Łukasz ze mną się kłócił i właściwie ja z nim też, to uważałam, że co on w ogóle gada, jak on może. I teraz jest mi głupio i zwracam honor, bo chłopak miał rację i się nie mylił.
O wiele lepszą więź Sonia nawiązała ze zwyciężczynią – Beatą:
Te przyjaźnie z hotelu np. z Atą trwają do dzisiaj i to jest największe szczęście tego udziału w programie, ale ja stawałam się wrogiem dla mojego partnera Łukasza, żeby iść za innymi parami, a okazało się, że trzeba było podejść spokojniej do Łukasza i może by się to wszystko potoczyło inaczej. Byłam pod ogromnym wpływem innych uczestników i na ten moment żałuję bardzo. A Łukasza przepraszam i zwracam honor.
Co na to Łukasz?
Na dzień dzisiejszy z Sonią piszemy normalnie. Nie jesteśmy przyjaciółmi, ale mamy przyjaźń, która też jest ważnym fundamentem w życiu codziennym. Ja nie palę za sobą mostów, samemu się nic nie osiągnie w życiu i uważam, że trzeba żyć w zgodzie. Próbowałem przeciągnąć Sonię na swoją stronę, żeby nie sterowały nią koleżanki, które w finale pokazały swoją twarz. Wiadomo, kto podszedł, a kto nie podszedł. Kiedy odnosisz porażki albo sukcesy, to wiadomo, kto jest twoim przyjacielem, a kto nim nie jest.
Cała rozmowa poniżej.