Mariola Bojarska-Ferenc koronawirus

Mariola Bojarksa-Ferenc miała koronawirusa. Gwiazda przez długi czas walczyła z chorobą w swoim domu. Zaraziła się, opiekując się swoim chorym mężem. Walkę z COVID wspomina jako koszmar.

Mariola Bojarska-Ferenc ma za sobą spektakularną karierę sportową. Gwiazda jest mistrzynią w gimnastyce artystycznej. Obecnie 59-letnia dziennikarka jest ambasadorką zdrowego stylu życia. Nadal propaguje sport oraz zachęca do sprawdzania składu przekąsek, po jakie sięgamy na co dzień. Od lat 90. prowadziła w TVP2 różne programy gimnastyczne oraz przygotowywała felietony do Pytania na śniadanie. To Mariola spopularyzowała w Polsce callanetics, pilates, wellness, zumbę, body ballance i jogę fit.

Mariola Bojarska-Ferenc pokonała koronawirusa

Pandemia koronawirusa jest bardzo realnym zagrożeniem, które może dotknąć każdego. Mariola Bojarska-Ferenc zawsze na pierwszym miejscu stawiała zdrowie i swoją kondycję. Okazuje się, że COVID-19 zaatakował nawet tak bardzo dbającą o swój organizm osobę. Gwiazda najpierw opiekowała się mężem, który walczył z wirusem z Wuhan, a później sama przeszła chorobę.

W rozmowie z reporterką Jastrząb Post opowiedziała o przebiegu zarażenia i walce z wysoką gorączką.

Boję się mniej, bo mam wrażenie, że drugi raz mną nie szarpnię. Muszę powiedzieć, że razem ze sowim mężem przeżyliśmy już COVID-19. Było to niezwykle ciężkie doświadczenie. Chciałabym żebyście państwo myśleli o tej chorobie bardzo poważnie. To była wysoka gorączka, ja się bałam że nie zdążę wyzdrowieć na własną premierę książki. Staram się być bardzo silną kobietą, ale łzy mi ciekły i bałam się, czy wszystko będzie dobrze.

Po zbiciu gorączki i powrocie do formy Mariola zaczęła doceniać piękno otaczającego ją świata.

Kiedy po raz pierwszy wyszłam na balkon po 2 tygodniach i ta gorączka się w końcu skończyła, to ja tak się cieszyłam błękitem nieba i pięknymi kwiatami wokół, że to było coś niesamowitego. Bardzo mnie wspierali moi przyjaciele, którzy przynosili mi pod drzwi kwiaty, maliny, nawet gary rosołu. Tego do końca nie zapomnę. Bo ja pierwszy raz byłam chora i doświadczyłam takiej wysokiej temperatury, bo nigdy nie chorowałam. Jednak COVID-19 nie oszczędza nawet takich silnych jak ja. Jeśli myślicie, że macie taką dobrą odporność, to nie ma to nic wspólnego. To jest coś okropnego, co może dotyczyć nas wszystkich.

Co było najgorsze dla Marioli?

Mój mąż pierwszy był chory. Kiedy patrzyłam na niego i jego temperaturę, gdy jego wszystkie trzy termometry wysiadały, to myślałam o jednym – że nie mogę go stracić. I nieważne było, czy ja zachoruję. Ważne było, aby jego mieć. I potem zachorowałam. Ale daliśmy radę. Mieliśmy dużo szczęścia. Najgorsza była ta temperatura i ten metabolizm, który tak nami szarpał, że każdy z nas schudł po 4 kilogramy, mimo że jedliśmy kilka razy dziennie. W swoim łóżku to pływaliśmy, bo tak bardzo się pociliśmy. Zmienialiśmy w ciągu nocy 10 t-shirtów, pościel absolutnie do wyrzucenia. Jak się budziłam, mierzyłam temperaturę, to nie mogłam uwierzyć, że to jeszcze jest we mnie.

Sanepid do tej pory nie zgłosił się do Marioli:

Robiliśmy test. Ale Sanepid nie zgłosił się do nas do tej pory, chociaż wyzdrowieliśmy i daliśmy sobie radę.

Cała rozmowa poniżej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj