Wojciech Błach, Kora

Właśnie mijają trzy lata od śmierci legendarnej piosenkarki Kory. Wojciech Błach w rozmowie z Jastrząb Post wspomina gwiazdę, którą miał okazję poznać prywatnie. Piękne słowa aktora.

Kora, czyli Olga Jackowska, była jedną z najbardziej barwnych i charyzmatycznych gwiazd polskiej sceny muzycznej. Wokalistka zaczynała karierę w latach 70., jednak szczyty popularności przypadły na lata 80. Właśnie wtedy była wokalistką zespołu Maanam. Dopiero w 2008 roku zdecydowała się rozpocząć solową karierę. Była ona uważana za ikonę polskiego roku, a na jej ponadczasowych przebojach wychowało się kilka pokoleń Polaków.

Olga była prawdziwą artystką. Nie tylko pięknie śpiewała i hipnotyzowała publiczność swoim głosem, ale też była autorką większości tekstów do piosenek Maanamu. Jej karierę sceniczną przerwała wiadomość o chorobie.

Wojciech Błach wspomina zmarłą przed trzema laty Korę

Od śmierci Kory minęły już trzy lata. Gwiazda przez ostatnie lata walczyła z rakiem jajnika. Chociaż miała najlepszą opiekę medyczną, ogromną wolę życia i mnóstwo bliskich wokół siebie, nie udało jej się pokonać nowotworu. Odeszła w otoczeniu rodziny i przyjaciół w swoim domu na Roztoczu.

Piosenkarka dzięki swoim piosenkach pozostaje żywa we wspomnieniach fanów. Jednym z nich był aktor Wojciech Błach. W rozmowie z reporterką Jastrząb Post pięknie wspominał piosenkarkę:

Te lata 80., to są takie moje świadome wybory muzyczne. Wtedy Maanam istniał i był jednym z tych zespołów opiniotwórczych w stosunku do mojego gustu muzycznego. Po latach zauważyłem na płycie, którą miałem, że Jose Torres z którym się przyjaźniłem i przyjaźnię, grał na płycie „Nocny Patrol”, więc miałem też szansę poznać muzyków. Potem dopiero kiedy studiowałem w Krakowie w szkole teatralnej to poznałem historię takiego zespołu Osjan i tam jeden z naszych pedagogów – Ostaszewski, czyli ojciec Mai i Kuby Ostaszewskich, Wojciech Waglewski i Kora spotykali się w Bieszczadach. To takie nasze buddyjskie początki. Więc Korę miałem szasnę poznawać wielowarstwowo.

Zdaniem aktora, śmierć Kory sprawiła, że jej utworów zaczęto słuchać z większą wrażliwością na głębie:

Potem faktycznie muzyka jakoś zaczęła odgrywać nie aż tak ważne znaczenie w mojej edukacji, wrażliwości. Ale każda śmierć jest smutna i każda jednostka odchodząca jest nie do zastąpienia i to się odczuwa, wraca się do tych utworów i się zaczyna ich słuchać ze zwiększoną wrażliwością na głębie.

Zgadzacie się z jego zdaniem?

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj