Beata Sadowska o koronawirusie we Francji

Beata Sadowska już od kilku lat dzieli swój czas pomiędzy dwa kraje. Gwiazda razem z mężem i dziećmi osiedliła się we Francji. Zdradziła nam, jak ludzie podchodzą tam do obostrzeń związanych z pandemią. Są bardziej zdyscyplinowani niż Polacy?

Beata Sadowska jeszcze kilka lat temu czynnie pracowała w mediach. Wszędzie jej było pełno, a swój zawodowy czas dzieliła pomiędzy radio, telewizję i prasę. Po kilku bardzo intensywnych latach zdecydowała się nagle zniknąć z prasy i telewizji. Wielu jej fanów zastanawiało się, co się z nią stało. Po czasie okazało się, że była to z jej strony bardzo przemyślana decyzja. Dziennikarka nie tylko ograniczyła swoje zawodowe obowiązki, ale razem z rodziną wyprowadziła się z kraju.

Od kilku lat Beata razem ze swoim mężem, Pawłem Kunachowiczem, i dwójką synów mieszka w niewielkiej francuskiej wiosce Chamonix. Teraz dzieli swój czas pomiędzy Francję, którą uwielbia, a Polskę, gdzie nadal ma sporo zawodowych projektów.

Beata Sadowska o obostrzeniach we Francji

Pandemia koronawirusa od roku rządzi całym światem. Swoim zasięgiem objęła wszystkie kraje, które w większym lub mniejszym stopniu zmagają się ze śmiertelnym wirusem. W Polsce od niemal roku obywatele muszą stosować się do szeregu obostrzeń, które wprowadził rząd, jednak nie wszyscy respektują nową rzeczywistość, w którą przyszło nam się zmierzyć.

Beata Sadowska w rozmowie z reporterką Jastrząb Post opowiedziała o tym, jak Francuzi podchodzą do tematu reżimu sanitarnego i przepisów, które zostały wprowadzone tam na czas pandemii.

Tutaj dzieci chodzą do szkoły i to jest duża różnica, ale wszystko jest pozamykane. Zamknięte są kluby, nie ma żadnych zajęć sportowych w środku. Te na zewnątrz mogą się odbywać. Zamknięte są bary, restauracje, hotele itd. Stoki są zamknięte dla każdego, kto nie jest członkiem klubu narciarskiego. Ale to nie jest tak, że możesz sobie zdobyć tę licencję, jak dzieci niektórych prominentnych osób, tylko rzeczywiście trzeba być w klubie sportowym przez cały rok, żeby móc teraz jeździć na nartach. I te kluby narciarskie funkcjonują i dla nich są stoki narciarskie. Klub hokejowy funkcjonuje, bo jest lodowisko na zewnątrz.

Beata zauważyła, że we Francji ludzie nie kwestionują istnienia pandemii i pogodzili się z panującymi zasadami:

Tutaj nie kwestionuje się pandemii. Ludzie chodzą w maseczkach, bo są takie zasady. Nie walczą z tym, nie wygłaszają swoich tyrad, jak to jest wymyślone, spisek firm farmaceutycznych itd. Są takie zasady i oni się ich trzymają. To nie znaczy, że są super szczęśliwi, że muszą w każdym publicznym miejscu zakładać maskę, ale się dostosowują. Mają zaufanie do swojego państwa i myślę, że to jest bardzo duża różnica. Jest tych zachorowań ciągle dużo, więc oni nie luzują tego i nie otwierają, ale ludzie się dostosowali. Jak nie ma zajęć w środku, to można pójść na zewnątrz. Można pójść na biegówki, na skitoury. Wygląda to tak, i ludzie się z tym pogodzili. Nawet jeśli nie są zadowoleni, to respektują te zasady, aby szybciej wrócić do normalności.

Cała rozmowa poniżej.

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj